Święta tuż tuż, więc czas wziąć się za produkcję bardzo wielkanocnego, bo jajecznego trunku – ajerkoniaku.Szczerze mówiąc, zabrałem się za to pierwszy raz i nie wiem, czy wszystko wyszło mi jak należy, bo wyszedł dość rzadki, ale to raczej wina proporcji niż sposoby przygotowania. Jednak z Darią już podczas produkcji stwierdziliśmy, że jest dobry. I to bardzo. A rozgrzewa jeszcze bardziej. Co ciekawe, wyszło go znacznie więcej niż oczekiwaliśmy, ale przecież nie będę z tego powodu płakał.
- 8 żółtek (z jajek sparzonych wrzątkiem)
- 1 szklanka cukru
- 1 łyżka cukru waniliowego
- 1 puszka mleka zagęszczonego
- ½l wódki lub spirytusu
Żółtka umieść w misce, dodaj cukier, cukier waniliowy i ubijaj mikserem dopóki cały cukier się nie rozpuści. Powoli dolewaj mleka cały czas miksując. Na koniec dolej do tej mieszanki alkohol i wymieszaj dokładnie. Porozlewaj do butelek, i wstaw do lodówki na co najmniej jeden dzień, żeby się przegryzło.
Jeżeli nie ufasz surowym żółtkom nawet po sparzeniu skorupki (chociaż to na niej przenoszone są choroby, nie w środku jajka), możesz całość przelać do garnka i cały czas mieszając, podgrzewać. Tylko nie gotuj! Bo wyparują Ci całe procenty.
UWAGA! Podczas miksowania powstaje piana, która później w butelkach „wyparowuje”, więc nie rozlewaj od razu całości do butelek, bo po 2-3h będziesz musiał uzupełniać braki.
Smacznego.
PS. Na zdjęciu w misce jest potrójna porcja. Pojemność miski to 4,6l (robi wrażenie, co?). Sosy stojące dookoła nie zostały użyte w tym przepisie 😉